Wiersz Ani Kupiec, po jednej z naszych cyklicznych grup …
Ciemność w przestrzeń roztrzaskuje bramy,
myśl w nieskończoność zanika i moc straciła,
głowę schyloną w ramionach trzyma
i cicho jeszcze mantrą swej obecności się staje.
Ty wzrok na pół podzieliłeś i zobaczyłeś
skrywane krainy co się objawiły, przestrzeń wypełniły
i bramą się stałeś co łączy to co nigdy rozdzielone nie było.
Tam z ducha, myśli i ciała
u stóp twych zaplata cicha Obecność warkocze
i trzyma w swych dłoniach te części
co miejsca w świecie szukają
i ciągle strudzone o imię Twe walczą
w cichej nadziei niezapomnienia
i skroni Twojej blaskiem się stały
co przeszłość i przyszłość w wiecznej chwili zatrzymały
I wolność jak kwiat swe pąki rozwija
a każdy w ramionach tuli Twe ciało,
szepcząc do ucha jesteś mą częścią
napój swe usta spragnione Jestestwa.
I Twoje ręce ziemi twarz głaszczą,
co Twoją twarzą odbija się w lustrze,
a głos Twój echem dobiega z oddali,
nie słuchasz słuchem się stałeś...
i kwiatem, wolnością... nie ma Cię, Jesteś...